środa, 18 stycznia 2017

Wróżko, Wróżko, ogarnij się!

ledwo zrobiłam śliczne zdjęcia malutkiej Wróżce, zorientowałam się, że straciła apetyt! Co gorsza waga spadła!
Natychmiast do naszej wetki, która wymacała, że brzuszek jest pełny, zagazowany. Następne godziny upłynęły w podawaniu parafiny, dostała też zastrzyki rozkurczowe, p/bólowe i p/zapalne
następnego dnia śliczna wróżka zamieniła się w wymazanego olejem szczura z kanału i co gorsza nie było lepiej
Następne zastrzyki, kroplówki i próby wciśnięcia dopyszcznie convalescenta.
Dzisiaj rano malutka ważyła połowę wagi Wagabundy i Włóczykija, ale znalazłam piękną (br...ohydną) kupę w formie i kolorze niepodobnym do ślicznych kształtnych balasków rodzeństwa. W dodatku w kącie, na podłodze. A W-kotki grzecznie się już załatwiają do kuwety
Malutka biega za matką, usiłuje podwiesić się do cyca, regres po prostu. A ja za nią ze strzykawką i conwalescentem.
Ale ufff, bawi się, biega!
Oczywiście denerwuję się, bo w tym wieku wychodzą wady w budowie jelit......
Kociak wtedy cierpi i niestety nie ma dla niego ratunku.

następnego dnia;
Wróżka je, bawi się i przybiera na wadze! uffffff

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz