czwartek, 8 października 2015

cd pasztetu i kapciuszków

nocne harce sześcioraczków budzą sąsiadów, a ja już się obawiam, że z naszej wiekowej kamienicy zostanie kupa gruzów po udanej nocnej imprezie słodkich kociątek
a więc rozmyslania nad obdzieraniem ze skóry, siekaniem i przepuszczaniem przez maszynkę sprawiają mi miła satysfakcję
co gorsza sprawiają wrażenie, jakby coraz mniej potrzebowały spanka
własnie zapanowała błoga cisza bo maleństwa poukładały się w malowniczych pozach i śpią
rano zjadły
na I śniadanko indyk, wątróbka, saszetka finefood
potem pomknęłam do ulubionego sklepiku ze świeżą wołowinką i
na II śniadanko była wołowinka, żółtko, posypka z wapna, olej łososiowy, smalec gęsi oraz moonlajcik, puszeczka
mało było! co poniektórzy odkryli, że na boku dokarmiam Bashkirię mlekiem kozim zmieszanym z convalescentem i dorzuconą puszeczką shesira z owocami, więc pomogli z szybkim uporaniem się karmiącej matce
no, ale to dalej nie wypełniło głodnych , pustych brzuszków, a więc trzeba jeszcze pociągnąć z potulnej mateczki
na kuchni stoi i pichci się kurczak z cielęciną, będzie zupa dyniowa a jak dzieciarnia się obudzi zjemy wspólnie obiadek
potem podwieczorek, kolacyjka  i....jak to się dawniej mawiało podkurek, żeby mieć siły na nocną balangę
a tu nadciągają Żetki, na razie słodkie maleństwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz