mały złoty kocurek powędrował dzisiaj nad ranem po tęczowym moście.
nic nie wskazywało, że ma jakieś problemy
w czwartek nic nie przybrał na wadze, w piątek dostał kroplówkę i antybiotyk, osłuchowo wet uznał, że jest przeziębiony
wydawało sie wieczorem, że wraca do siebie, ssał matkę. W sobotę jeszcze podaliśmy mu dla mnie tajemnicze, ale stosowane przez hodowców zastrzyki podnoszące odporność, potem znów kroplówka i antybiotyk. Cały dzień dokarmiałam, po troszeczku, bo słabo kooperował. Reszta ma się bardzo dobrze, wet ocenił, że nie może to być coś zakaźnego, bo tylko on choruje.
Odszedł dzisiaj w nocy, a mnie jest bardzo, bardzo smutno.
Wczoraj wieczorem, po raz pierwszy zobaczyłam, że Grzanka odsuwa się od malca. Wcześniej wylizywała i przytulała.
Przestałam się cieszyć moimi pozostałym kociakami.
Nic im nie jest , wagi są wspaniałe, otwierają oczka, ale jest mi bardzo trudno.
To pierwsza taka moja porażka.
Zdarzały się, rzadko martwe kociaki przy porodzie, pożegnałam niebieskiego kocurka po drugim szczepieniu, prawdopodobnie była to silna reakcja na podany lek, zaczyna się o tym teraz mówić, najpierw obserwowano u psów, teraz są doniesienia o kotach. Też to bardzo przeżyłam..
Hodowanie, to rollercoaster
Bardzo przykro. Kto to widział, przyjść i prawie od razu odejść...
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrowia reszcie kociaków. Dorosłym kotom też.
strasznie głupio ten świat jest urządzony...rozumiem, żeby maluch był słabowity od urodzenia, ale był duży i silny! nic nie zapowiadało katastrofy!
OdpowiedzUsuń