no i nie było czasu na nowe zdjęcia...
a więc w poprzednim tygodniu zmagalismy się z Trashką, która nie chciała rodzić, zaparła się i mimo wszelakich perswazji, zastrzyków, wożenia ciągle na USG odmawiała uparcie wydania na świat wymarzonej dziewczynki
no i skończyło sie cesarką i niestety połączonej z kastrację koteczki
za to ....mamy 3 dziewuszki!
dzisiaj otrzymały imiona
Bashkiria, Broshka oraz Buriatka
panienki rozwijają się pięknie, Traszunia zajmuje się nimi wspaniale!
Ledwo wróciłam do domu zastałam Franię rodzącą Landyshkowe potomstwo!
A z kolei Frania ponad dwa lata odmawiała zajścia w ciążę, składałam jej rozmaite małżeńskie propozycje, ale nic a nic z tego nie wynikało
Ponieważ do tej pory miała samych chłopaków, więc zapowiedziałam, że z domu wypędzę, jeżeli nie da mi dziewczynki
A więc jak wróciłam i zobaczyłam ,że są dwa maluskie szczurki to od razu pod ogonek .... i chłopaczyska!
Na szczęście później pojawiły się dwie panienki...
a więc prawdopodobnie będą miały na imię Agłaja i Agrypina, a chłopcy Adalbert oraz Abelard
Frania przez 24 godziny była w szoku i martwiłam sie o nią bardzo. Maleństwa nie przybrały na wadze i już chciałam targać ją do weta. Nie zrobiłam tego, bo wydawało mi się, że problem nie jest związany z jej zdrowiem a bardziej z psychiką. No i miałam rację. Powoli dokarmiając, głaszcząc i pilnując, żeby miała spokój osiągnęłam akceptację, przyrosty wagi i miłe mlaskanie maluchów przy cycu. Maleńtasy są prawie nie do odróżnienia, takie zwykłe pręgusk! być może są tygryskami, co jest już jakimś urozmaiceniem, bo u mnie albo rodza się cętki, albo klasyki
a to wszystko działo się 31 lipca :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz